fotogaleriaczytelniarozmowa miesiąca księga gości słowo dniakontakt

Z nadesłanych świadectw



Jeżeli i Ty pragniesz wraz z nami

- związać głębiej swoje życie z Jezusem przez Maryję

 

- dzielić Jej troskę o trzeźwość naszych rodzin

- wspierać nas i wszystkich, którzy się poświęcają sprawie trzeźwości

 

możesz to uczynić włączając się w modlitewną wspólnotę

 


Andrzej

 

Jest wieczór w Wielki Piątek. Słyszę dzwonek przy bramie. Przyszedł nasz sąsiad Andrzej. Gdy jeszcze mieszkał w domu naprzeciwko nas, spotykałyśmy go często. Nieraz przychodził do nas, by prosić o coś do jedzenia. Jednak był zmuszony wyprowadzić się z tego miejsca, gdyż dom został przeznaczony do rozbiórki. Teraz mieszkają gdzie indziej, dalej od nas. Czasem obserwowałyśmy, jak zbierał odpady metalu i ciągnął do skupu, by zdobyć trochę pieniędzy. Prawie zawsze był pijany. Andrzej jest alkoholikiem. Także Svetlana, z którą wspólnie zamieszkuje, bardzo pije. Andrzej ma dobrą siostrę, która zapewniła mu leczenie odwykowe. I po nim rzeczywiście, przez dłuższy czas Andrzej był trzeźwy. Jednak potem...przyjaciele...towarzystwo i znowu środowisko zwyciężyło. Wszystko rozpoczęło się na nowo.

Pamiętam, jak pewnego zimowego popołudnia wracałam ze szkoły, zanurzona w filozoficznych przemyśleniach o ludzkiej godności - kilka dni wcześniej miałam do napisania pracę na ten temat. Niespodziewanie spostrzegłam leżącego człowieka, który wydawał niezrozumiałe dźwięki. Patrząc na niego, pomyślałam sobie, że taki stan jest bardzo rozbieżny z godnością. Pierwsza moja reakcja była - ominąć tego człowieka. Jednak zatrzymałam się i nachyliłam się nad nim. Zdziwiłam się. Był to Andrzej! W takim stanie nigdy wcześniej go nie widziałam. Oczywiście pomogłam mu wstać i wracaliśmy do domu wspólnie - chociaż on ledwo trzymał się na nogach. Powoli przesuwaliśmy się do przodu. Dowiedziałam się wtedy od niego, że był w wojsku, walczył w Afganistanie, widział, jak zabijano ludzi. Żołnierzom dawano alkohol, by im łatwiej było strzelać do ludzi. Spostrzegłam ból w oczach Andrzeja: jak można tak zabić człowieka!

Tak, Andrzej jest kulturalny, czuję, że jego serce jest wrażliwe i dobre...

Pewnego razu jedna z naszych sióstr spotkała go na ulicy razem z towarzyszami. Andrzej zatrzymał się i ze łzami w oczach prosił o modlitwę sióstr - on tak bardzo chciałby już nie pić, ale nie ma siły do zmiany.

O, tak! Słyszę dzwonek przy bramie. Przyszedł nasz sąsiad Andrzej i życzy nam wesołej Paschy. Dowiaduję się od niego, że w tym roku świętujemy Wielkanoc razem z Kościołem Prawosławnym. To wyjątkowe.

Zanim siostra Wanda przygotowała jemu jedzenie, by je wziął ze sobą, ja rozmawiałam z nim. Poczułam alkohol w jego oddechu, co oznaczało, że znowu pił. Zapytałam, czy ma medalik Matki Bożej. Andrzej odpowiedział, że kiedyś go miał, ale zgubił.
- Ale czy Ty byś chciał nosić medalik? - zapytałam.
- Tak, nawet bardzo!
Poszłam, poszukać medalika, nawlekłam na mocny sznurek i zaraz zawiesiłam mu na szyję. On ośmielony zapytał mnie jeszcze:
- Czy macie świeczki?
Odpowiedziałam, że mamy.
- Czy moglibyście mi dać?
Przyniosłam dwie. Jedną zwykłą, kupioną na targu. Bardziej stabilną. Pomyślałam, że będzie mógł łatwiej postawić ją na stole. Nie wiadomo przecież, czy w domu ma świecznik... Postanawiam też dać mu i drugą - przywiezioną z Sanktuarium Matki Bożej w Aglonie. Był na niej naklejony obrazek z aniołem.

Andrzej był bardzo wdzięczny. Pierwszą, zwykłą świecę szybko schował do kieszeni, natomiast drugą, z Aglony, starannie trzymał w ręku jak skarb. Ze wzruszeniem jeszcze raz dziękował, oglądał świecę i dodał: "Mam w domu świecznik, postawię w nim". Ta świeca kojarzyła mu się z Kościołem. Zdziwiona tym, jak Andrzej potrafi doceniać poświęcone przedmioty, pożegnałam się z nim. Wychodząc jeszcze raz podziękował i powiedział: "Dobrze, że jesteście". I poszedł.

Za kilka dni przyjedzie jego siostra i jeszcze raz zabierze go na leczenie odwykowe. Jednak po zakończonym leczeniu on znów wróci do tego samego środowiska, gdzie był wcześniej, i, bardzo prawdopodobne, że wszystko zacznie się od nowa... Czy i jak my możemy mu pomóc...? Trwamy w modlitwie. Ale czy to jest wystarczające?

s. Ginta Maria





fotogaleriaczytelniarozmowa miesiącaksięga gościsłowo dnia


Dom Generalny: Mariówka 3, 26-400 PRZYSUCHA tel. (0 48) 675 17 28, sluzki@op.pl